Od Świąt Bożego Narodzenia (2014) zauważyłem niepokojący spadek moich możliwości intelektualnych i krasomówczych. Często przeprowadzam wywiady, prowadzę spotkania, dyskusję, wypowiadam się publicznie. Niestety nie mogę już tego robić na wcześniejszym poziomie. Często się zacinam, mam problemy z jasnym i sensownym wyrażaniem swoich myśli, czasem zdarza mi się wypowiedzieć słowo, o którym nie myślałem. Analizowałem sprawę i sądziłem, że to jakaś sprawa neurologiczna i zamierzałem pójść do specjalisty z tej działki medycyny. Psychiatra jednak sprowadził mnie na ziemię i powiedział, że to jeden z objawów depresji. Trochę się tego boję. Jednak potrzebuje tego mózgu :P.
Zacząłem ćwiczyć umysł, czytam więcej, gram w gry logiczne, a od dwóch dni przypominam sobie język angielski i uczę się nowych słówek. Sądzę że to może okazać się przydatne. Chcę z tym walczyć najlepiej jak potrafię. Może kilka tygodni zażywania Wellbutrinu pomoże. Będę obserwował ten stan i jak nic się nie zmieni to pójdę do neurologa.
A teraz o działaniu leków. Wstałem rano i jak zwykle jestem lekko otumaniony Trittico. Po kilkudziesięciu minutach dochodzę do siebie i zaczyna działać Wellbutrin. Jak na razie jestem w szoku, że mogę się tak dobrze czuć i że brak siły do działania zrzucałem na utratę młodzieńczego zapału (mam już 32 wiosny), a to po prostu deprecha zrobiła swoje. Dalej utrzymuje się chęć działania, pogoda ducha, potrzeba wyjście do ludzi i to jest wspaniałe. Wellbutrin do tej pory dawał mi kopa, a osoby, które zażywają ten lek często opisują że cierpią na bezsenność. W 3 dniu zażywania musiałem uciąć sobie drzemkę, więc na mnie działa całkiem ok. Po przebudzeniu wyszedłem na spektakl do teatru, a po powrocie miałem jeszcze zapał do robieniu swoich rzeczy. Późny wieczór to chyba najlepszy okres działania tego leku. Jesteś skoncentrowany i wyciszony. Masz ochotę trochę popracować, lub zająć się czymś konkretnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz